sobota, 28 sierpnia 2010

Rozdział 9 "teledysk w LA"

Po zjedzeniu lodów poszliśmy pod fontanny. Powiem szczerze że nigdy tu nie byłam a widok jest niesamowity. Po 22 Jutin postanowiliśmy wrócić do domu.
- Chodź, czas wracać – szepnął mi do ucha, gdy siedzieliśmy nad brzegiem morza, oparci o pień który został wyrzucony przez morze.
- Niee – powiedziałam przeciągle po czym wtuliłam się w jego ciepły tors.
- Bo jutro nie będziesz miała siły się ze mną spotkać. Już północ.. - powiedział po czym wstał i wyciągnął dłoń ku mnie. Chwyciłam ją niechętnie i wstałam. JB Objął mnie w psie i szliśmy tak przytuleni do mojego domu.
- To pa – powiedziałam.
- Do jutra – powiedział po czym wpił się w moje usta. Założyłam mu ręce na karku i przywarłam mocniej do jego ciała. Jak już się o siebie odkleiliśmy posłałam mu nieśmiały uśmiech i weszłam do domu.

- Taylor, śniadanie!! - wydarła się moja mama z dołu. Przeciągnęłam się i spojrzałam na zegarek, była 11:34.
Ale se pospałam. - pomyślałam ziewając.
Przemyłam na szybo twarz zimną wodą i zeszłam na dół jeszcze w piżamie. Zjadłam dwie kanapki naszykowane przez moją mamę i popiłam herbatą. Poszłam na górę i ubrałam się w To. Umalowałam się dość mocno, i wyszłam na balkon. Po chwili poczułam wibracje w kieszeni, ktoś dzwoni, pewnie Justin.
- Słucham?
- Cześć, Taylor, czytałaś dzisiejszą gazetę? - powiedział dość zmartwionym głosem.
- Nie.. a co ?
- To przeczytaj, i wejdź na stronę, LokkStar, i zobacz najnowsze newsy – powiedział.
- Już, poczekaj chwilkę.
Odłożyłam na chwilę i włączyłam laptopa, szybko zeszłam na dół i szybko gazetę i wróciłam do pokoju.
- O boże! - powiedziałam pod nosem i zaczęłam czytać artykuł który widniał na pierwszej stronie każdej gazety jaka wzięłam.
Justin Biber ma nową dziewczynę! Mamy fotki! I wiele innych tego typu artykułów, pod spodem widniały nasze zdjęcia, szliśmy przytuleni w stronę mojego domu, a druga fotka, to nasz pocałunek pod naszym domem.
No to teraz mam przesrane! - pomyślałam – jego fanki mnie zabiją! Skoro już o wszystkim wiem to nie ma potrzeby wchodzenia na portale plotkarskie. Zamknęłam ze złością laptopa i przyłożyłam słuchawkę telefonu do ucha.
- Justin, jak to się stało?!
- Nie mam pojęcia, przyjdź do mnie musimy porozmawiać.
-Będę za 5 min. - powiedziałam i rozłączyłam się.
Zarzuciłam bluzę i wyszłam bez słowa z domu. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi pod domem Biebera, otworzył mi Justin, miał smutny wyraz twarzy.
- Wejdź.
Posłusznie weszłam i udaliśmy się do jego pokoju. Justin zamknął za sobą drzwi i usiadł na łóżku. Wskazał ręką na miejsce obok siebie.
- Słuchaj, muszę ci coś powiedzieć... Wyjezdżam, ale tylko na tydzień, kręcę teledysk w LA. - powiedział. Ja w odpowiedzi tylko kiwnęłam głową i przytuliłam się do niego.
- Do zobaczenia za tydzień- szepnęłam mu do ucha i wyszłam.

Z wyników ankiety chcecie rozdziały co 4 dni, ja będę dodawała co 4-5 dni bo może bedę zajęta czy coś. Następny rozdział 4 września jak będzie minimum 9 komentarzy.

czwartek, 26 sierpnia 2010

Rozdział 8 "Wiem że byłeś wobec mnie szczery"

Obudziłam się w nieznanym mi pokoju. Koło mnie leżał Bieber. Wkurzona wstałam, na szczęście byłam w ubraniu.
- Em.. co jest? - spytał Bieber przeciągle, wstawając.
- Haha! - zaczęłam swój napad śmiechu. JB nie mógł mnie uspokoić.
- Taylor o co ci chodzi?!
- T... tw.. haha ! - dalej się śmiałam, po chwili udało mi się uspokoić.
- Spójrz w lustro! Haha!
Bieber stanął przed lustrem i się przestraszył. Jego włosy były w masakrycznym stanie. Każdy w inną stronę.
- Przestań się głupio śmiać! - krzyknął i zaczął mnie gonić po pokoju. Po kilku sekundach mnie dopadł i zaczął łaskotać, przewróciliśmy się na łóżko, i nasze twarze dzieliły zaledwie 2 cm. On już zamierzał mnie pocałować aż nagle zrozumiałam co się dzieje.
- Justin, nie proszę. - powiedziałam po czym odsunęłam się od niego. Zmieszał się trochę, było to widać. Stanęłam przed lustrem i ułożyłam włosy.
- Ja już pójdę, do zobaczenia w poniedziałek.
Nic nie odpowiedział tylko kiwnął głową. I wyszłam. Założyłam kaptur na głowę, bo padało. W Toronto zdarzało się to nie za często. Doszłam do placu zabaw i usiadłam na najbliższej huśtawce. Zaczęłam się delikatnie bujać . Wyciągnęłam swojego i-poda i włożyłam słuchawki w uszy. Słuchałam kilka piosenek po czym wstałam z huśtawki. Zmierzałam w stronę domu. Włożyłam powrotem i-poda do torby i szłam dalej. Nagle usłyszałam głos Chrisa. A później już głośniejszy głos Justina.
- Stary, znowu to spieprzyłem!
- Bądź cierpliwy, ona chyba wie że ją kochasz.
- Nie! Ona mi nie ufa, nie rozumiesz?! Już nigdy jej nie odzyskam. Jaki ja jestem głupi!
- Wyluzuj, wybaczy. Mówię ci.
- Dobra, wiesz co? Chodźmy już lepiej. – po tych słowach zaczęłam biec. Łzy spływały mi po policzkach. Więc to prawda! On mnie kocha. Wpadłam do domu witając się z mamą i wyjaśniając co się stało po czym weszłam na górę do pokoju. Otworzyłam okno i weszłam na dach. Lubiłam to miejsce. Było już po 20, więc słońce już zaszło. Nagle zobaczyłam że w oknie Justina świeci się światło. Szybko napisałam do niego esa „Przyjdź do mnie, ważne.” Po chwili odpisał „Będę za minutkę” Jak napisał tak zrobił już po chwili usłyszałam pukanie do drzwi mojego pokoju.
- Proszę.
Do pokoju wszedł nieśmiałym krokiem Justin.
- Justin chciałam cię przeprosić. Teraz wiem że byłeś wobec mnie szczery. Że się zmieniłeś... dla mnie. - Powiedziałam łamiącym się głosem i podeszłam do niego.
- Cieszę się że mi uwierzyłaś. Kocham cię. - Przytulił mnie a ja wtuliłam się jego ciepły tors. - Proszę - powiedział po czym odsunął się ode mnie i wyciągnął z kieszeni śliczny łańcuszek, z napisem "T+J Forever". - Noszę go zawsze przy sobie i czekałem na właściwą chwilę. Tay będziesz moją dziewczyną?
- Oczywiście że tak. - powiedziałam po czym dałam mu causa w usta. Justin założył mi łańcuszek na szyję a ja teraz stałam przed lustrem i podziwiałam go.
- Piękny - szepnęłam po czym odwróciłam się twarzą do JB. Przyciągnął mnie w talii i pocałował namiętnie. Wplotłam palce w jego włosy i przywarłam jak mordoklejka do jego ciała. Po kilku minutach się od siebie oderwaliśmy.
- Ja już spadam, mama będzie zła.
- Pa - powiedziałam po czym Justin wyszedł.
Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżame i wskoczyłam pod pościel. Później popisałam trochę z JB , i umówiliśmy się jutro do parku na deskę. Co prawda nie umiałam jeździć ale jakoś to będzie. Gdy tak rozmyślałam nie zauważyłam jak zasnęłam.

Obudziłam sie w znakomitym humorze. Była godzina 9:06 a ja byłam nadzwyczaj wypoczęta. Bez namysłu wzięłam swój notes i zaczęłam bazgrać tekst nowej piosenki.


I was riding shotgun with my hair undone in the front seat of his car
He's got a one-hand feel on the steering wheel
The other on my heart
I look around, turn the radio down
He says baby is something wrong?
I say nothing I was just thinking how we don't have a song
And he says...


Our song is a slamming screen door,
Sneakin' out late, tapping on your window
When we're on the phone and you talk real slow
Cause it's late and your mama don't know
Our song is the way you laugh
The first date "Man I didn't kiss her, and I should have"
And when I got home ... before I said amen
Asking God if he could play it again

I was walking up the front porch steps after everything that day
Had gone all wrong and been trampled on
And lost and thrown away
Got to the hallway, well on my way to my lovin' bed
I almost didn't notice all the roses
And the note that said...


I've heard every album, listened to the radio
Waited for something to come along
That was as good as our song...

Cause our song is a slamming screen door
Sneaking out late, tapping on his window
When we're on the phone and he talks real slow
Cause it's late and his mama don't know
Our song is the way he laughs
The first date "man, I didn't kiss him, and I should have"
And when I got home, before I said amen
Asking God if he could play it again

play it again

I was riding shotgun with my hair undone
In the front seat of his car
I grabbed a pen and an old napkin
And I... wrote down our song

- Idealna - powiedziałam pod nosem uśmiechając się. Tekst już jest teraz wystarczy ja zagrać. Wzięłam gitarę spod łóżka i zaczęłam grać. Wyszło świetnie. Spojrzałam na zegarek 11:23. Wstałam i ubrałam się w to zrobiłam makijaż uczesałam włosy w dwa kucyki i zeszłam na śniadanie. Mama krzątała się po kuchni.
- Cześć mamuś - powiedziałam i dałam jej buziaka w policzek
- Cześć słonko. Jakie plany na dzisiaj ?
- Spotykam się z ... chłopakiem.. - powiedziałam nieśmiało
- Tay, nie mowiłaś że masz chłopaka.
- Nie było okazji - powiedziałam uśmiechając się.
- Tu masz śniadanie.
Zjadłam szybko i usiadłam przed TV. Pooglądałam chwile MTV po czym przyszedł po mnie Justin.
- Mamo, to jest Justin - powiedziałam do mamy.
- Witam. - powiedział Justin
- Miło mi cię poznać.
- Justin, idziemy? - Tym razem to ja wtyknęłam się do rozmowy.
- Tak, chodź.
- To pa, mamo. Będe wieczorem.
Szlismy spokojnie w stronę skate-parku trzymajac się za ręce, rozmawiając. Gdy doszlismy Justin pokazał mi podstawy. Musze powiedzieć że szło mi całkiem nieźle. Nie zaliczyłam żadnej gleby. Fajna sprawa ta deska. Później Justin pokazywał mi tricki jakie umie.
- Że też ty masz jeszcze całe kości – powiedziałam śmiejąc się.
- No, jak widać – powiedział i przytulił mnie do siebie.
- Chodź idziemy na lody – powiedział po czym uśmiechnął się do mnie i pociągnął w stronę budki z lodami. – Jaki chcesz smak?
- Kokos – powiedziałam z uśmiechem.
- Poproszę kokos dwa razy.
JB zapłacił po czym usiedliśmy na jakiejś ławce.

poniedziałek, 23 sierpnia 2010

Rozdział 7 "Za sobą usłyszałam tylko śmiechy jego przyjaciół"

Pieprzony budzik! Kto normalny w tak złym humorze jak ja wstaje o 6.30?! No właśnie, chyba nikt. No trudno.. walę to. Wyłączam budzik i ponownie kładę głowę na miękką poduszkę, pośpię jeszcze 10 minut. Zdążę... Nim się skapnęłam już spałam.
Już minęło 10 minut?! Tak szybko? Rozmyślając, przeciągam się leniwie i wstaje z łóżka, przelotnie zerkam na zegarek i widzę godzinę 7.15, no ładne mi 10 minut - myślę. E tam, zdążę... chyba. Wstałam z łóżka i poszłam się przebrać w To umalowałam się lekko i zeszłam na dół. Zjadłam płatki i wyszłam z domu nie zważając na godzinę. Szłam spokojnie w stronę szkoły aż zadzwonił mój telefon, to Julia.
/rozmowa telefoniczna/
Ja: siemka, co tam?
Jula: A nic, będziesz później na skype?
Ja: Pewnie
J: To super, muszę pogadać. Dobra kończę pa.
Ja: Pa.
/koniec rozmowy telefonicznej/
Spojrzałam na zegarek, 7:54, a do pokonania miałam jeszcze ponad połowę drogi. Przyśpieszyłam kroku, i po chwili byłam przy szkole. Panowała tam dziwna atmosfera, gdy podeszłam bliżej usłyszałam piski, i krzyki. Tłum DZIEWCZYN i limuzyna. Wiedziałam co to oznacza. Kolejna gwiazdka w naszej szkole. Tylko nie to. Wystarczy nam jedna gwiazdka, wiecie o co chodzi... JB stał z boku ze swoimi przyjaciółmi. Mina jego nie była za ciekawa wyglądał na dość wnerwionego. Nie zwracając uwagi, ani na to całe zbiegowisko, ani na Justina ruszyłam do szkoły.
-Taylor! - usłyszałam krzyk za moimi plecami. Odwróciłam się i ujrzałam Marco, był cały zdyszany.
- Cześć, wiesz może co ma znaczyć to całe zbiegowisko - wskazuje miejsce postoju limuzyny.
- Gwiazdor Sterling Knight będzie chodził do naszej szkoły - powiedział i zrobił minę obrzydzenia.
- Racja, co masz teraz?
- Historia, a ty?
- Też, no to chodźmy - powiedziałam po czym się uśmiechnęłam.
Ruszyliśmy w stronę sali od historii, po drodze napotkałam wzrok Justina, jego czekoladowe oczy, były jakieś.. bledsze? Widziałam w nich ból i smutek. Szybko odwróciłam wzrok i weszłam do sali. Usiadłam z Marco, i skupiłam się nad tym ci mówi nauczyciel. Gdy zadzwonił dzwonek, poszłam pod salę do hiszpańskiego. Wyjęłam pieniądze z torby i zaczęłam iść w stronę automatu z napojami. Kupiłam sobie gorącą czekoladę, gdy szłam zamyślona, wpadłam na kogoś. No to nieźle - pomyślałam.
- Patrz jak łazisz idi.. - chłopak, o znanym mi głosie podniósł głowę i uśmiechnął się cwaniacko. Nie był to kto inny jak Sterling, dla czego akurat on?!
- Sorry, to niechcący - powiedziałam od niechcenia
- Nie szkodzi - powiedział i dalej się we mnie wpatrywał, nie powiem, było to krępujące.
- Ja już spadam- powiedziałam i gdy już chciałam go wyminąć złapał mnie delikatnie za ramię. Odwróciłam się na pięcie a ten uśmiechnął się ponownie, co za wkurzający człowiek...
- Hym?
- Jak ci na imię?
A co cię to lalusiu - pomyślałam sobie.
- Taylor. - odpowiedziałam krótko i zwięźle.
- Śliczne imię, miło cię poznać. - powiedział.
- Yhm... ja już lecę - uśmiechnęłam się od niechcenia i poszłam. Nie wiem czemu ale sama obecność Sterling`a działała mi na nerwy. Jest w nim coś takiego, co odrzuca go ode mnie, ale nie wiem co. Gdy tak myślałam, nie zauważyłam nawet że siedzę w sali od Hiszpańskiego. Po chwili wszedł nauczyciel.

Kolejne lekcje (angielski, biologia, chemia i wf) minęły dość szybko. Idę właśnie do domu, kopiąc mały pojedynczy kamyk i myślę jak bardzo zmieniło się moje życie. Weszłam do domu i rozwaliłam się na kanapie. Włączyłam MTV pooglądałam jakąś godzinę, po czym zjadłam obiad i przyjechała moja mama. Później poszłam do pokoju odrabiać lekcje i uczyć się do jutrzejszego testu z matematyki. Spojrzałam na zegarek, 18:34. Lepiej już sobie odpuszczę tą naukę, i tak już nic mi nie wchodzi do głowy. Sądzę że jestem dobrze przygotowana. Spakowałam się na jutro, i odłożyłam torbę w kąt pokoju. Po dłuższym namyśle wyciągnęłam swoją gitarę spod łóżka i nastroiłam ją. Wzięłam też zeszyt z piosenkami, odpaliłam YT, włączyłam kamerkę i zaczęłam grać. Po kilku próbach filmik był już na YT. Piosenka wyszła dobrze, tak sądzę... Zmęczona, wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę i poszłam spać.

Przetarłam zmęczona oczy, i spoglądam na zegarek, godzina 9:34, hm... że co?! Z wrażenia spadam z łóżka i pędem wbiegam do łazienki. Stop! - pomyślałam. Po jasną cholerę ja się właściwie śpieszę? No właśnie. Na spokojnie wybrałam zestaw na dzisiaj wyglądał on tak , zrobiłam dość mocny makijaż i zeszłam na dół zjeść śniadanie, później wzięłam drobne na bilet autobusowy i wyszłam z domu. Doszłam na poczekałam chwilę po czym wsiadłam do autobusu. O 11:20 byłam pod szkołą, w sam raz na chyba czwartą dzisiejszą lekcje? Hm.. no może.. Weszłam do klasy od geografii, i wszystkie spojrzenia były skierowane na mnie. Czułam się niezręcznie, na szczęście wszedł Sterling i wszyscy zwrócili uwagę na niego. Nasze spojrzenia się spotkały, on uśmiechnął się zalotnie, a ja tylko wywróciłam oczami i usiadłam w ławce. Lekcja minęła bez komplikacji. Później w-f i przerwa na lunch. Wzięłam to co zwykle czyli, sałatka i sprite. Gdy szłam do swojego stolika, ktoś zawołał moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam roześmianą gębę Sterlinga.
- Taylor, chodź ! - krzyknął. Wiedziałam że nie da spokoju więc dla własnego dobra podeszłam do niego.
- Zjesz z nami?
- Nie, dzięki, przyjaciel na mnie czeka.
- Proszę... - wstał i powiedział. Przybliżył swoją twarz do mojej i pogładził dłonią moje włosy. Strzepnęłam jego łapę z moich włosów i odeszłam do swojego stolika. Za sobą usłyszałam tylko śmiechy jego przyjaciół. Wkurzona do granic możliwości usiadłam koło Marco.
- Co jest?
- Nie pytaj - powiedziałam dość chłodno, po tych słowach Marco zamilknął, ale nie na długo.
- Musze ci coś powiedzieć na jego temat - powiedział Marco i dyskretnie wskazał palcem na Sterlinga. - To wróg Justina, sam nie wiem dla czego ale nienawidzą się z całego serca.
- Hm.. dzięki za informacje. - odpowiedziałam i wstałam od stołu - ja już lecę, na razie!
- Cześć.
Szłam sobie spokojnie w stronę wyjścia aż ktoś mnie zawołał.
- E, blondi! - co znowu?! pomyślałam sobie. Nie zwracając na to uwagi szłam dalej.
- Stój, suko! - o nie, teraz to ta osoba przegięła.
- Czego kurwa?! - obejrzałam się za siebie i odpowiedziałam. Zobaczyłam to czego się spodziewałam, typową barbie.
- Odwal się od Sterlinga, bo ci krzywdę zrobię! - podchodziła do mnie co raz bliżej.
- Słuchaj wariatko, ja nienawidzę tego lalusia, rozumiesz?!
- Widziałam jak na niego patrzysz! - krzyknęła i dalej się do mnie zbliżała.
- Ile razy mam powtarzać?! To on się do mnie klei jasne?! - krzyknęłam jej prosto w twarz bo była tuż przy mojej twarzy. Złapała mnie za szyję i zaczęła dusić. Odepchnęłam ją i uderzyłam w brzuch. Odbiegłam szybko od niej i wyszłam na zewnątrz. Usiadłam na schodach i upiłam spory łyk wody. Wstałam i zaczęłam iść powoli w stronę domu. Nagle podjechał duży czarny samochód. Przez szybę wyjrzał Justin.
- Taylor, co ci się stało?!
- Nie pytaj - powiedziałam słabym głosem.
- Wsiadaj, marnie wyglądasz.
Nie chciałam się kłócić więc wsiadłam. Oparłam głowę na kolanach Biebera, nie wiem właściwie dlaczego. I zasnęłam.

Rozdział wyszedł dość długi. Macie kolejną ankietę, tym razem o innej tematyce xD Następny 31 sierpnia. :(

sobota, 21 sierpnia 2010

Rozdział 6 "lecz wyszło tylko bezgłośne „tak”

- Cześć Taylor... - usłyszałam TEN głos. W oczach zakręciły mi się łzy. Nie! Bądź silna – pomyślałam twardo. Odłożyłam torbę pod ścianę i usiadłam na ziemi. Usłyszałam dźwięki wydobywające się z pianina. I usłyszałam jego głos. Brakowało mi go, a starałam się być twarda… wszystko na nic, omamił mnie sobie wokół palca ! Jak wszystkie inne! Ale nie! Ja się nie dam! Jestem inna, i niech w końcu to zrozumie.

It feels like we've been out at sea
So back and forth that's how its seems
Whoa and when I want to talk
you say to me
That if its meant to be, it will be
So crazy in this thing we call love
The love that we got that we just cant give up
I'm reaching out for you tell me
out here in the water and I)

I'm overboard and I need your love
Pull me up
I cant swim on my own
Its to much
Feels like I'm drowning without your love
So throw yourself out to me
My life saver
Life saver
Oh life saver
My life saver
Life saver
Oh life saver oh wow

Never understand you when you say
Wanting me to met you half way.
Felt like I was doing my part
Get bringing your coming up short
Funny how these thing change
Cause now I see


So crazy in this love we call love
and now that we got it
we just can't give up
I'm reaching out for ya
Got me out here in the water and I

I'm overboard
And I need your love
Pull me up (Pull me up)
I can't swim on my own
Its to much (It's to much)
Feels like I'm drowning without your love
So throw yourself out to me
My life saver

It's supposed to be some give and take I know.
Your only taking and not given any more
So what will I do? (So what will I do?)
Cause I still love you. (Still love you Baby)
You're the only one who can save me


I'm overboard
And I need your love
Pull me up (Pull me up)
I cant swim on my own
Its to much (Its to much)
Feels like I'm drowning (Im drowning baby I'm drowning)without your love
So throw yourself out to me (Can't swim)
My life saver
Life saver
Oh life saver
My life saver
(Its crazy, crazy crazy, yeah) Life saver
Oh life saver
Oh life saver
Oh life saver
Oh life saver
- Tay, chodź tu – powiedział gdy już skończył grać. A ja tylko stałam jak sparaliżowana. Nic nie mogłam powiedzieć, nie mogłam się nawet ruszyć! Po policzku spłynęłam mi pojedyncza łza, a za nią następna, i następna. – Taylor! Taylor słyszysz mnie?! - widziałam przerażoną twarz Justina i nic więcej. Tylko ciemność.
Było mi niewygodnie, jak bym leżała na łożu śmierci. Było mi zimno. Próbowałam poruszyć ręką, nic. Drugi raz, też nic. Dopiero za trzecim, razem udało mi się przytknąć dłoń do twarzy. Policzki aż płonęły lecz reszta twarzy była zimna, przerażająco zimna. Otworzyłam powieki i zobaczyłam Justina. Byliśmy w tej Sali w której grał Just na pianinie.
- Taylor?! Słyszysz mnie? – spytał dość głośno. Chciałam mu odpowiedzieć lecz wyszło tylko bezgłośne „tak”, więc zrezygnowana tylko kiwnęłam głową. Justin wyciągnął rękę ku mnie. Spróbowałam wstać. Zachwiałam się, lecz w ostatniej chwili oparłam się o ścianę. Pękała mi głowa. Czułam się potwornie źle. – Odwieźć się do domu- spytał.
- Nie, chcem dokończyć lekcje - powiedziałam twardo, przynajmniej tak mi się wydawało, ale wyszedł z tego tylko głośniejszy szept. Wzięłam wodę, z torby i upiłam spory łyk. Odchrząknęłam. - Chodź, musimy dokończyć lekcje. - mój głos brzmiał w miarę normalnie. Usiadłam na krześle obok Justina, i on wskazał mi które części piosenki mam śpiewać. Zaczął grać. Poszło całkiem nieźle, później śpiewałam jeszcze kilka innych piosenek, i zajęcia się skończyły. Planowałam wyjść, lecz on chwycił mnie za ramię.
- Możemy porozmawiać? - Spytał
- Muszę już iść, mama czeka.
- Proszę, 10 minut - kiwnęłam głową na znak że się zgadzam - możemy się przejść? - tym razem to ja zabrałam głos. - Jasne. Odprowadzę cię. - O nie! Tylko nie to. Później na pożegnanie romantyczny pocałunek, ta ja już znam sztuczki wielkiego JB. Ale nie ze mną te numery. Będę twarda. Koniec z grzeczną i słodką dziewczynką. Mam swoje własne uczucia i jakaś wielka gwiazdka tego nie zmieni.
- Chciałem się wytłumaczyć. Nie jestem taki za jakiego mnie uważasz. Ta sława mnie zmieniła. Ale z tym koniec, zmienię się, dla ciebie. Proszę Tay, wybacz mi. Już nigdy cię nie skrzywdzę, bo cię kocham. - powiedział i wpił się w moje usta. Chciałam go odepchnąć, lecz nie mogłam. Jakaś część mnie była silniejsza. W końcu, skonczył. Odsunęłam go na odległość 20 cm i spojrzałam mu w oczy.
- Nie ufam ci Justin. Przykro mi - powiedziałam i odeszłam. Nie witając sie z nikim poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i wiedziałam już co zrobię. Wyciągnęłam gitarę spod łóżka i swój zeszyt z piosenkami. Po 2 godzinach pracy powstała taka oto piosenka:


Say you're sorry
That face of an angel comes out
Just when you need it to
As I pace back and forth all this time
'Cause
I honestly believed in you
Holding on,
The days drag on
Stupid girl
I should have known, I should have known

That I'm not a princess
This ain't a fairytale
I'm not the one you'll sweep off her feet
Lead her up the stairwell
This ain't Hollywood,
This is a small town
I was a dreamer before you went and let me down
Now its too late for you and your White Horse,
To come around.

Baby I was naïve,
Got lost in your eyes
I never really had a chance
I had so many dreams about you and me
Happy endings;
Now I know

I'm not a princess
This ain't a fairytale
I'm not the one you'll sweep off her feet
Lead her up the stairwell
This ain't Hollywood,
This is a small town
I was a dreamer before you went and let me down
Now its too late for you and your White Horse,
To come around.

And there you are on your knees
Begging for forgiveness,
Begging for me
Just like I always wanted,
But I'm so sorry

Cause Im not your princess
This aint a fairytale
Im gonna find someone, Some day
Who might actually treat me well.
This is a big world,
That was a small town
There in my rearview mirror,
Disappearing now.
And it's too late for you and your White Horse
Now its too late for you and your White Horse
To catch me now.

Oh whoa whoa whoa-oh
Try and catch me now
Whoa-Oh
It's too late
To catch me now.

Przy śpiewaniu tej piosenki zebrało mi się na płacz. Ta piosenka idealnie odzwierciedlała moje uczucia. Wszystkie łzy które dotąd gromadziły się we mnie wypływały strumieniami. Nie mogłam tego powstrzymać. Zamknęłam zeszyt nadal płacząc i skuliłam się na łóżku i zalałam się łzami. Każda łza, sprawiała że stawałam się jeszcze bardziej przybita i smutna. Mam ochotę popełnić samobójstwo, zniknąć z tego świata, pełnego problemów i nieporozumień. Ale wiem że tego nie zrobię, dla Julii, Chrisa i Marco. No i oczywiście dla mojej rodzicielki. Gdy tak myślałam, zasnęłam.

6 rozdział :)
Jestem bardzo z niego zadowolona, a teraz mam do was sprawę, dość ważną.
Proszę abyście napisali, jak ma wyglądać dalej ta opowieść, czy Taylor ma prowadzić śłit życie z Dżastinkiem, czy może moją być komplikacje i zmiany, piszcie w komentach! Następny jak będzie minimum 6 komentarzy.

piątek, 20 sierpnia 2010

Rozdział 5 "Spróbowałam raz, drugi, piąty, i za szóstym razem zrezygnowałam"

Słyszałam kroki wychodzącego Chrisa, nic poza tym. Tylko ciemność i nic więcej. Odpłynęłam... tak mi się zdaje... a może umarłam, z miłości ? Nie.. to nie miłość...
Po kilku godzinach snu, obudziłam się cała zalana potem. Spojrzałam na zegarek, 5:56. Ciekawe czy Justin jeszcze śpi... - pomyślałam - nie ! Nie zaśmiecaj sobie nim głowy ! Zła na siebie usiadłam na brzegu łóżka i przeciągnęłam się, w ten sposób pozbywając sie resztek snu. Wyszłam na balkon i spojrzałam w okno pokoju Justina. Łóżko było puste, więc pewnie już nie spał. Zadumałam się i usiadłam na małej kanapie która byłą postawiona w rogu balkonu. Przez chmury, przebijały się pierwsze promienie słońca. Mogło by się wydawać że ten dzień będzie idealny... jak dla kogo. Wzięłam i-poda z szafki nocnej i zaczęłam słuchać muzyki. "One time", "Eenie meenie", "Baby" i jeszcze kilkanaście innych. Spojrzałam na zegarek, była 7:13. Miałam jeszcze niecałe pół godziny. Wstałam i ubrałam się w szarą, trochę za dużą bluzę na długi rękaw, wkładaną przez głowę, czarne rurki, szare trampki za kostkę, czarne nerdy i dużą czarną torbę do której wpakowałam książki. Dodatkowo wrzuciłam, błyszczyk, i-poda,iphona i paczkę żelków. Umyłam zęby, ułożyłam włosy i byłam gotowa. Makijażu nie robiłam bo nie mam ani humoru, ani ochoty. Zeszłam na dół, wzięłam jogurt ,zjadłam go w szybkim tempie i wyszłam. Byłam przed domem i cos mi się przypomniało. No tak ! Insulina. Szybko wbiegłam po schodach do pokoju, a następnie do łazienki, wstrzyknęłam sobie insulinę i spowrotem wyszłam. Tym razem już bez przeszkód udałam się do szkoły. Wysiadłam z samochodu i przy wejściu do szkoły ujrzałam Marco. Gdy szłam w jego stronę, drogę zastąpił mi Zjeber.
- Czego?! Przepuść mnie.. zasłaniasz widoki. - powiedziałam kpiąco
- Kim... wysłuchaj mnie... porozmawiajmy...- powiedział ze smutkiem w oczach
- Kim... porozmawiajmy - powiedziałam naśladując jego głos. - nie mamy o czym rozmawiać ! - powiedziałam i wyminęłam go szybko. Było mi smutno, ale zarazem czułam narastającą złość. Doszłam do Marco i wyminęłam go. Wiem, że tak się nie robi, ale nie mam ochoty z nikim rozmawiać. Poszłam pod klasę od francuskiego, i czekałam na nauczycielkę. Weszłam do klasy, i starałam się skupić nad tym co mówi nauczycielka. Lecz się nie udało. Justina nie było, to mnie zdziwiło, ale też trochę zaniepokoiło. Reszta lekcji przeleciała jak strzała, na szczęście. Wracałam pośpiesznie do domu, bo za pół godziny, mam naukę śpiewu. Wpadłam do domu, odgrzałąm sobie przygotowaną wcześniej pomidorówkę, zjadłam i poszłam na górę. Wzięłam małą torebkę, do której wrzuciłam iphona, drobne na bilet, lizaka i klucze od domu. Wyszłam z domu, i udałam się na przystanek, który znajdował się dwie przecznice od mojego domu. Poczekałam chwilę, po czym zakupiłam bilet i wsiadłam. W czasie jazdy, zadzwoniłam do Justin, ponieważ cały czas po głowie krążyła mi myśl, że nie było go na zajęciach w szkole. Nie odbierał. Spróbowałam raz, drugi, piąty i za szóstym razem zrezygnowałam bo musiałam wysiadać. Doszłam do budynku w którym znajdowała sie szkoła śpiewu, i pchnęłam wielkie drewniane drzwi i weszłam do środka. Weszłam po schodach, i udałam się na salę. Nie było tam nauczyciela tylko...


Następny rozdział jak będzie minimum 5 komentarzy. Jak będzie więcej to oczywiście nie szkodzi ;> Piszcie do mnie na gg jeśli macie jakieś pytanie, do następnego.
:** A i przepraszam za błędy.

czwartek, 19 sierpnia 2010

Gadu-Gadu

Jeśli chcecie być informowani o nn rozdziale piszcie na moje GG:
6390260.
Info: Jeśli mam status nie przeszkadzać, to albo jestem zajęta, albo piszę rozdział. NIE PISZCIE WTEDY DO MNIE!
Info2: Jak napiszecie do mnie po raz pierwszy, podajcie swój nick do bloggera, abym wiedziała z kim mam do czynienia.
To tyle.

środa, 18 sierpnia 2010

Nowości! Ważne!

Zmieniłam główną bohaterkę!
Teraz będzie to Taylor Swift, zaczęłam mnie wkurzać nasza boharerka, więc zmieniłam. A i zmieniłąm nagłówek, jak wam sie podoba? Jeszcze dzisiaj nowy rozdział !

piątek, 6 sierpnia 2010

Rozdział 4 "Wplotłam palce we włosy, zsunęłam się na ziemię"

Nie chcem, tam iść. Wszystko jest nie tak! - myślałam. Idę właśnie w stronę budynku szkoły i rozmyślam nad... Justinem.
Tak, wszystkie moje myśli są skierowane do niego. Czy ja go kocham? Nie wiem, niewątpliwie cos do niego czuje. Nie jest moim
przyjacielem, jest kimś więcej. Doszłam do szkoły i udałam się do klasy. Niestety czekał tam na mnie Justin.
- Czego chcesz?! Gdzie twoi przyjaciele?!
- Kim, daj mi się wytłumaczyć. Proszę.
- Nie dasz rady się wytłumaczyć Justin. - powiedziałam łamiącym się głosem - ale jeśli chcesz to.. powiedz.
- Nie jestem taki za jakiego mnie masz. Wiesz jaki jestem... - nie dokończył bo mu przerwałam
- Wiem, jesteś chamski, rozpieszczony i bóg wie jeszcze jaki! - krzyknęłam mu prosto w twarz.
- Kim, ja cię... kocham - powiedział i spuścił głowę
- C.. co?! - spytałam nie dowierzając. - po tym wszystkim co mi zrobiłeś, mówisz że mnie kochasz?! Przykro mi, ale nie potrafię
ci wybaczyć. Nie teraz. - powiedziałam, wyminęłam go i weszłam do klasy. Przez całą lekcję nie mogłam się skupić. Nauczyciel coś mówił, a ja po prostu puszczałam to mimo uszu. Gdy usłyszałam dzwonek z ulgą wyszłam z klasy. Jeszcze tylko biologia, chemia, historia i angielski. Po wszystkich zajęciach udałam się do domu. Wyjęłam z lodówki spagetti i je odgrzałam. Po zjedzeniu poszłam do pokoju i włączyłam piosenkę Justina Down to earth. Usiadłam przy biurku i otworzyłam swój szkicownik, wziełam ołówek i zaczęłam rysować. Po pół godzinie dzieło było gotowe, przedstawiało... no właśnie ... mnie i Justina. Szczęśliwych, była to scena jakby z naszego pierwszego spotkania. Zapełniłam tak jeszcze kilkanaście kartek. Był tam mój pierwszy pocałunek z Justinem, jego uśmiechy, noc w którą nie mogliśmy spać oboje i jeszcze kilka innych rzeczy. Usłyszałam głośne kroki i schowałam szybko szkicownik do szuflady. Nikt nie wiedział o tym że rysuje i miałam nadzieje że tak juz zostanie.
- Kim ktoś do Ciebie - powiedziała mama po czym wyszła z pokoju
Zeszłam na dół i zobaczyłam... tego chłopaka który wczoraj rozmawiał z Justinem...
- Cześć jestem Chris, możemy porozmawiać ? - powiedział. Ja zbyt oszołomiona tylko kiwnęłam głowa i wpuściłam go do środka.
- Kim... Justin taki nie jest, on... on się zmienił. Ale powiedział mi coś... powiedział... że zmieni sie ... dla Ciebie... bo ... bo on cie kocha... - powiedział Chris. Nie wiedziałam czy to prawda ale z wrażenia upuściłam swoje nadgryzione jabłko. Wplotłam palce we włosy, zsunęłam się na ziemię i zaczęłam szlochać. Było mi źle. Z tym faktem, Justin mnie kocha... ale czy to prawda? Byłam zagubiona, jakaś część kochała Justina... a druga nienawidziła.