piątek, 6 sierpnia 2010

Rozdział 4 "Wplotłam palce we włosy, zsunęłam się na ziemię"

Nie chcem, tam iść. Wszystko jest nie tak! - myślałam. Idę właśnie w stronę budynku szkoły i rozmyślam nad... Justinem.
Tak, wszystkie moje myśli są skierowane do niego. Czy ja go kocham? Nie wiem, niewątpliwie cos do niego czuje. Nie jest moim
przyjacielem, jest kimś więcej. Doszłam do szkoły i udałam się do klasy. Niestety czekał tam na mnie Justin.
- Czego chcesz?! Gdzie twoi przyjaciele?!
- Kim, daj mi się wytłumaczyć. Proszę.
- Nie dasz rady się wytłumaczyć Justin. - powiedziałam łamiącym się głosem - ale jeśli chcesz to.. powiedz.
- Nie jestem taki za jakiego mnie masz. Wiesz jaki jestem... - nie dokończył bo mu przerwałam
- Wiem, jesteś chamski, rozpieszczony i bóg wie jeszcze jaki! - krzyknęłam mu prosto w twarz.
- Kim, ja cię... kocham - powiedział i spuścił głowę
- C.. co?! - spytałam nie dowierzając. - po tym wszystkim co mi zrobiłeś, mówisz że mnie kochasz?! Przykro mi, ale nie potrafię
ci wybaczyć. Nie teraz. - powiedziałam, wyminęłam go i weszłam do klasy. Przez całą lekcję nie mogłam się skupić. Nauczyciel coś mówił, a ja po prostu puszczałam to mimo uszu. Gdy usłyszałam dzwonek z ulgą wyszłam z klasy. Jeszcze tylko biologia, chemia, historia i angielski. Po wszystkich zajęciach udałam się do domu. Wyjęłam z lodówki spagetti i je odgrzałam. Po zjedzeniu poszłam do pokoju i włączyłam piosenkę Justina Down to earth. Usiadłam przy biurku i otworzyłam swój szkicownik, wziełam ołówek i zaczęłam rysować. Po pół godzinie dzieło było gotowe, przedstawiało... no właśnie ... mnie i Justina. Szczęśliwych, była to scena jakby z naszego pierwszego spotkania. Zapełniłam tak jeszcze kilkanaście kartek. Był tam mój pierwszy pocałunek z Justinem, jego uśmiechy, noc w którą nie mogliśmy spać oboje i jeszcze kilka innych rzeczy. Usłyszałam głośne kroki i schowałam szybko szkicownik do szuflady. Nikt nie wiedział o tym że rysuje i miałam nadzieje że tak juz zostanie.
- Kim ktoś do Ciebie - powiedziała mama po czym wyszła z pokoju
Zeszłam na dół i zobaczyłam... tego chłopaka który wczoraj rozmawiał z Justinem...
- Cześć jestem Chris, możemy porozmawiać ? - powiedział. Ja zbyt oszołomiona tylko kiwnęłam głowa i wpuściłam go do środka.
- Kim... Justin taki nie jest, on... on się zmienił. Ale powiedział mi coś... powiedział... że zmieni sie ... dla Ciebie... bo ... bo on cie kocha... - powiedział Chris. Nie wiedziałam czy to prawda ale z wrażenia upuściłam swoje nadgryzione jabłko. Wplotłam palce we włosy, zsunęłam się na ziemię i zaczęłam szlochać. Było mi źle. Z tym faktem, Justin mnie kocha... ale czy to prawda? Byłam zagubiona, jakaś część kochała Justina... a druga nienawidziła.

7 komentarzy:

  1. Akcja się bardzo szybko dzieje... powinnaś wydłużać dzień, dodawać dreszczyk emocji i zaciekawienia... Ale ogólnie bardzo fajne

    OdpowiedzUsuń
  2. B.ciekawe są twoje opowiadania pisz nadal, plis.!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dalej ! ten blog jest bardzo fajny.. ale zgadzam sie z Bananowata95. Powinnas wydłużyc dzien. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny blog.!!
    Dodaj następny rozdział, post ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzis zaczelam czytac twojego bloga i po przeczytniu wszystkich rozdzialow sadze ze jest swietny.

    OdpowiedzUsuń

1. Podaj szczerą opinię
2. Jeśli jesteś anonimowy, podpisz się.
3. Hm... nie wiem co jeszcze napisać. a no i nie przeklinaj xD
<3 Ptyśka.