Najpierw kilka słów ode mnie... Wiem że zapuściłam się w pisaniu ale nadrobię to. Powody są dwa:
Po pierwsze, kompletny brak czasu.
Po drugie, brak weny.
Na prawdę z całego serca was przepraszam że tyle musieliście czekać. Wiem już ile będzie miała ta opowieść rozdziałów i myśle nad tym czy zrobić drugą część czy zacząć pisać nowe opowiadanie. Ale o tym później, teraz zapraszam do czytania.
Dziś moja wielka impreza. Dochodziła 19.30 i już zjawiali się pierwsi goście. Odziana w sukienkę od Valentino przyjmowałam pierwszych gości. Po godzinie mój dom był wypełniony po brzegi. Wszystko było perfekcyjnie. Znajomi ze szkoły byli pod wrażeniem mojego domu a Tisha i jej koleżanki były po prostu wściekłe. Wyszły z imprezy po niecałej godzinie. Każdy z gości przyniósł coś ze sobą, jak nie wino, to chipsy albo wódkę i czteropaki piwa. Alkoholu było mnóstwo bo dodatkowo do tego co przynieśli goście był bar w którym były najróżniejsze alkohole. Cieszyłam się ale jednocześnie smuciłam że nie ma tu Sterlinga. No cóż, widocznie tak musiało być - pomyślałam. Tańczyłam w najlepsze ze znajomymi. Było już po północy a my dalej imprezowaliśmy. Byłam tak pijana że nie wiedziałam kto kim jest. Bawiłam się jeszcze bardzo długo a gdy już wszyscy wyszli od razu urwał mi się film.
Obudziłam się na ziemi w łazience. Kręciło mi się w głowie i było strasznie niedobrze. Powoli podniosłam się z ziemi i doczłapałam się w kranu. Ochlapałam twarz zimną wodą i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam jak żywy trup. Zeszłam powoli na dół domu i spojrzałam na salon. Było znośnie. Nie było jakiegoś wielkiego syfu. Tylko walały się papierowe kubki, spalone już papierosy i puszki po piwie. Wyjęłam z szuflady z kuchni dwa worki na śmieci i zaczęłam wszystko zbierać. Po kilku minutach było w miarę czysto. Wróciłam do swojego pokoju i przebrałam się w to. Włosy spięłam w luźnego koka. Dzisiejszy dzień zapowiadał się dość nudno. Wyjęłam puszkę coca-coli z szafki i zasiadłam przed laptopem. Sprawdziłam pocztę i weszłam na facebooka. Znudzona wyłączyłam komputer. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo więc poszłam otworzyć. Zobaczyłam Sterlinga. Wszedł popychając mnie na ścianę i przywierając do mnie swoim ciałem zaczął mnie nachalnie całować.
- Puść mnie!.. Nie.. zostaw! - krzyczałam, ale bez skutku. Brakowało mi tchu. Starałam się go odepchnąć ale był za ciężki. Zaczął ściągać ze mnie ubrania i pchnął mnie na kanapę. Odwrócił się na chwilę więc szybko skorzystałam z okazji i uderzyłam go mocno w głowę. Upadł, wiedziałam że żyje.
- Wynoś się, bo zadzwonię na policję! - krzyknęłam. Wstał powoli i odwrócił się do mnie. Uderzyłam go jeszcze raz ale tym razem bez słowa wyszedł mocno trzaskając drzwiami. Byłam przerażona ale i szczęśliwa że nie dałam mu się. Zamknęłam dom i położyłam się na kanapie i zasnęłam.
Następny rozdział będzie 16 października (sobota). Miło by było gdybyście wyrazili opinie w komentarzu.
Pozdrawiam, Miśka <3
spoko.!
OdpowiedzUsuńfajnie że napisalaś ; D D
krótki ,ale fajny ; D
OdpowiedzUsuńbardzo fajny rozdział ;* czekam na nastepny :*
OdpowiedzUsuńFajny :D Może jakiś dłużysz tym razem będzie ?
OdpowiedzUsuńNastępny będzie jakoś trzy lub dwa razy taki jak ten :D
OdpowiedzUsuńFajny.(: Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńmmm ładnie ładnie ; >
OdpowiedzUsuńTaa co zawsze cię czyta ; D
zajrzyjcie tu:
OdpowiedzUsuńhttp://jump-on-the-tree.blog.onet.pl/
mój blog z opowiadaniem ; )
Marayah