wtorek, 27 lipca 2010

Prolog

Zanużam się pod wodę i zaczynam płynąć zwrotnym tempem. Przy ściance po drugiej stronie basenu robię przewrót i płynę w przeciwnym kierunku. Słyszę krzyki i dopingi. Mobilizuje mnie to do działania. Trochę przyśpieszam i byłam już coraz bliżej ścianki. Dotknęłam ja dłonią, wynurzyłam się z wody i podniosłam rękę do góry. Ludzie zaczęli wiwatować. Odszukałam wzrokiem moją mamę i uśmiechnęłam się do niej ciepło.Wyszłam z basenu i zajęłam miejsce koło niej. Teraz pozostało tylko czekać na wyniki.
- Będzie mi tego brakowało... - powiedziałam smutnym głosem
0- Nie martw się – pocieszała mnie mama – przecież w Toronto też będziesz mogła pływać dalej
- Wiem... ale to nie to samo...
Na środek wyszedł sędzia, zwyciężczynią zostaje Kim Hamilton, wielkie brawa. Odebrałam złoty medal i podeszłam do fotografa, a on zrobił mi kilka zdjęć do gazety. Poszłam się wysuszyć, ubrać i razem z mama poszłam na pizzę świętować zwycięstwo. Przy okazji ustalałyśmy nasz wyjazd do Kanady.
- Nie bój się, dasz sobie radę. - powiedziała i się uśmiechnęła
Kiwnęłam tylko głową i wróciłam do jedzenia pizzy.
- Mówiłaś już o tym..
- Tak mówiłam mu o moim wyjeździe
- I jak to zniósł
- Był strasznie smutny, nie za bardzo widziałam jego twarz bo nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy. Były takie przepełnione bólem, smutkiem... - powiedziałam i w moich oczach ukazały się łzy. - Zerwaliśmy, i postanowiliśmy pozostać przyjaciółmi – uśmiechnęłam się blado i spuściłam głowę
- Chcesz się jeszcze z nim zobaczyć przed wyjazdem?
- Nie... już... się pożegnaliśmy...
Mama tylko kiwnęła głową. Zapłaciła rachunek i wyszłyśmy. W domu tylko się odświeżyłyśmy i pojechałyśmy taksówką na lotnisko. Musiałyśmy wyjechać do Toronto, do mojego ojca. Znalazł tam dobrze płatną pracę i rodzice postanowili że ja z mama przyjedziemy do niego na stałe. Na lotnisku było mnóstwo ludzi. Pokazałyśmy nasze bilety i czekałyśmy na samolot.
- Pasażerowie lotu Miami-Toronto(Kanada) proszeni są o udanie się do samolotu.
Powtarzam...
Wziąłyśmy nasze bagaże i udałyśmy się na pokład.
- Prosimy zapiąć pasy, zaraz startujemy.
Posłusznie z mama zapiąłyśmy pasy i samolot uniósł się ponad ziemię.
Lot szybko mi zleciał, ponieważ spałam. Na lotnisku czekał na nas ojciec. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Wsiedliśmy do dużego,czarnego,terenowego samochodu i pojechaliśmy do naszego nowego domu.


Pierwszy rozdział dodam już za 3 dni :)
Proszę komentujcie :)

3 komentarze:

  1. Szykuje się fajoooowy blog ! ;) Oczywiście będę czytać .. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda Justyna96 ma racje , spodobało mi się :)
    Bananowata95

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny i zapraszam też na mojego ;)

    staar.ocom.pl

    princessnatixd

    OdpowiedzUsuń

1. Podaj szczerą opinię
2. Jeśli jesteś anonimowy, podpisz się.
3. Hm... nie wiem co jeszcze napisać. a no i nie przeklinaj xD
<3 Ptyśka.